SHARE

Ból kolana – zmora montażystów

Autor:

Podłogi LVT

Praca montażysty jest bardzo wymagająca, choćby ze względu na wiele godzin wytężonej aktywności, goniące terminy i kolejne pilne zlecenia. W tym codziennym biegu bardzo łatwo jest się zatracić i zapomnieć o własnym zdrowiu. O skutkach zaniedbań i dolegliwościach, na które narażona jest ta grupa zawodowa, rozmawiamy z dr. n. med. Michałem Konikiem, ortopedą i chirurgiem, specjalizującym się w ortopedii i traumatologii narządu ruchu.

Jakie główne zaniechania względem swojego zdrowia popełniają montażyści i posadzkarze?

Przede wszystkim pracują wiele godzin w wymuszonych pozycjach. Przeważnie wszystkie problemy zdrowotne, z którymi się borykają, wynikają z jednego rodzaju ruchu, spędzania wielu godzin w jednej pozycji. Osoby, które np. kładą posadzki mają cały czas jedną wymuszoną pozycję. Jeśli jednak osoba, która na co dzień zajmuje się czymś innym, przyklęknie np. przy sprzątaniu, nic sobie nie zrobi, natomiast spędzanie w jednych pozycjach ileś godzin pięć dni w tygodniu, już szkodzi. W tej grupie zawodowej często pojawiają się dolegliwości kolan. Wymuszona pozycja to w tym przypadku kucanie czy klękanie i podnoszenie rzeczy z podłogi. Suma tego wszystkiego powoduje, że jednym siada kręgosłup, a drugim rozwalają się kolana. Tak samo jak pracownik fizyczny, który np. dźwiga narzędzia – przykładowo 5 kg – ale cały czas codziennie, to suma powtarzających się tych przeciążeń może powodować, że za jakiś czas pojawią się odczuwalne przeciążeniowe bóle. Bo to jest to, co głównie mają pracownicy fizyczni – przeciążeniowe bóle.

A konkretnie przeciążenie kolana – jak się objawia i na czym polega? Czy odzież ochronna może pomóc zniwelować dolegliwości?

Myślę, że nie. Najważniejsze jest reagowanie na pierwsze symptomy, które wysyła organizm. Niestety, przeważnie jest tak, że gdy zaczyna coś boleć montażystę czy posadzkarza, ignorowane są symptomy, dominuje przekonanie, że jakaś tabletka przeciwbólowa rozwiąże problem. W efekcie czekają do momentu, gdy ból tak rozsadzi te nogi, aż przestaną chodzić i wtedy zaczynają się interesować zdrowiem. Totalnie próbują wyciszyć wszelkie znaki z ciała takie jak ból czy sztywność. Próbują kombinować, że jak jedna noga boli, to ciężar przy pracy przerzuca się na drugą. Ci pracownicy odcinają się od bólu, a potem jest tylko gorzej, zaczynają utykać. Zdarza się, że nawet przy utykaniu próbują być czynni. A to wszystko z dużą szkodą dla zdrowia. Ból to jest bardzo dobry sygnał, że coś się w dzieje, mięśnie, ścięgna wysyłają sygnały, że są przeciążone, ponaciąganie i nie wolno tego bagatelizować. Jeśli w porę nastąpi reakcja na takie sygnały, to można małym kosztem – zmianą kilku rzeczy w codziennym funkcjonowaniu, poprzez poświęcanie kilku minut, zrobić tak, że kolana będą w dobrym stanie.

Czyli poważnym problem jest niewystarczająca świadomość dbania o siebie?

Na pewno. Ale jest to też grupa, która pracuje bardzo dużo, pod presją terminów i zleceń do wykonania. Oni doskonale wiedzą, że jak przyjdą do lekarza, to otrzymają skierowanie na rehabilitację, zalecenie odpoczynku. Taka wizyta wiąże się ze stresem, bo może ograniczyć ich aktywność zawodową. Ciężko im przy tym zrozumieć, że trzeba dać sobie czas, by powalczyć o zdrowe nogi. Niestety, nie ma gotowych rozwiązań – czarodziejskiej tabletki, która by cofnęła wszystkie dolegliwości.

Na czym polegają dokładnie dolegliwości określane mianem „kolana posadzkarza”?

To są przeważnie problemy związane ze stawem rzepkowo-udowym, dotykają one pacjentów, którzy dociskają rzepki – klęcząc – aż do kości udowej. Zarówno rzepka, jak i kość udowa od wewnętrznej strony pokryte są chrząstką. Dociskając nieustannie rzepki, chrząstka zaczyna się zdzierać, robią się w niej dziury i wtedy powstają zmiany zwyrodnieniowe i to boli. To są długoletnie przeciążeniowe historie. Należy pamiętać, że pierwsze symptomy bólowe to są sprawy, które można wyleczyć rehabilitacją, ćwiczeniami, ale na tym etapie bardzo dużo ludzi sobie odpuszcza i przychodzi dopiero wtedy, gdy już dochodzi do większych przeciążeń w stawie rzepkowo-udowym.

Gdy pojawia się ból kolana, pacjent powinien udać się na sesję z fizjoterapeutą, po to, by wyciszyć ten ból. I należy go wówczas nauczyć i wyedukować, jak ma dbać o kolana.

Musi też zacząć poświęcać trochę czasu na to, by dbać o te kolana, by mu się nie posypały. Później powinien sam kilka razy w tygodniu wykonywać ćwiczenia, jakich się nauczył podczas zajęć z fizjoterapeutą, bo jak on o tym zapomni, to mu cały czas to będzie wracać, aż będzie potrzebował protezy w wieku 55 lat.

Jak zatem zorganizować taką pracę, by zachować optymalne BHP?

Przede wszystkim ważne jest robienie przerw na rozprostowywanie nóg. 20 minut co trzy godziny – co najmniej, wtedy taka osoba jest bardziej wydajna. Trzeba zmienić też nastawienie mentalne. Montażyści i posadzkarze to są ludzie, którzy nie mają czasu chorować. Póki ból dosłownie nie odetnie im nóg, oni będą sobie radzić sami. Oni nie słuchają za bardzo swojego bólu.

Czy większa aktywność fizyczna, taka dla przyjemności, po pracy, może zniwelować dolegliwości w tej grupie zawodowej?

Ruch jest dobry, tylko trzeba go odpowiednio dawkować. Bardzo wiele dolegliwości kolan leczonych jest ruchem – jazdą na rowerze, basenem, w zależności od preferencji. Oni mają słabe nogi, więc w wymuszonych pozycjach je przeciążają. Dlatego takie sporty jak rower, basen działają rewelacyjnie na nogi, jak i kręgosłup. Warto jest, by co jakiś czas, ktoś ich sprawdził, jak sobie radzą. Rehabilitant czy fizjoterapeuta powinien pokazać im możliwości i sprawdzić, czy to pomaga na kolana, czy nie. Jeśli ktoś dopiero zaczyna swoją karierę w tym zawodzie, musi mieć świadomość, że jeśli chce być w tej branży, musi mieć zdrowe nogi, które mu starczą na wiele lat i to że jest narażony na problemy z kolanami. Jeśli cokolwiek zacznie go boleć, to idzie do ortopedy.

Czym w skrajnych przypadkach może się skończyć takie zaniedbanie zdrowia?

Jak tacy pracownicy sobie zajeżdżą kolana, to się kończy protezami. To ból, który kończy się tym, że po takiej operacji nigdy nie wraca się do pełnej sprawności. Proteza kolana oznacza, że nic nie da się zrobić i trzeba wstawić sztuczne kolano – plus jest taki, że nic już nie boli, a minus – ograniczenie ruchu, np. nie ma mowy o jeździe na nartach z protezą kolana. To jest konsekwencja stanów przewlekłych, długotrwałych bóli.

Osobie, która całe życie pracuje na klęczkach, kolano będzie się zużywało szybciej niż przeciętnemu Kowalskiemu, ponieważ zajedzie je nie w wielu 60 lat, tylko w wieku 50 lat.

W przypadku przeciętnego Kowalskiego wiek w Polsce, w którym zakłada się protezy kolan, to 70-80 lat, a w wypadku tej grupy zawodowej – 60-70 lat. Do tego trzeba się liczyć z tym, że taką protezę trzeba będzie w przyszłości wymienić. Oczywiście inną kategorię stanowią operacje ratujące kolana, które starają się poprawić jego biologię.

Czy dietą można wzmocnić kolana?

W ortopedii mówi się, że jeśli dostarczasz dobrą dawką witamin, minerałów, masz dobry metabolizm, nie robisz głodówek, odżywiasz się normalnie, nie masz chorób przewlekłych, to organizm potrafi sobie tworzyć dobrą kość, więzadło, ścięgno. Wszystkie diety, które wyłączają dostarczanie składników z zewnątrz, ograniczają produkcję dobrego kolagenu. Ludzie w Polsce nie wierzą w witaminę D – a ja wszystkim zalecam ją przez cały rok. W układzie kościotwórczym ważna jest suplementacja, a rola witaminy D jest duża, bo powoduje, że metabolizm kostny jest przyspieszony.

Rozmawiała Julia Sawicka-Grandía

Rozmowa ukazała się w numerze 1/2020 w magazynie Przegląd Podłogowy.

Redakcja
Redakcja

Pozostaw komentarz

Przez niestabilne czasy przeprowadzi nas lider
Silna grupa może więcej